Jesteś na stronie:

Kwaśniewski: Jako opozycja możemy być odważniejsi

27.10.2011

Michał Sutowski: Włodzimierz Cimoszewicz twierdzi, że dla przyszłości SLD od personaliów ważniejsza będzie debata programowa, inni działacze z kolei nalegają na błyskawiczną wymianę kierownictwa. Od czego Pana zdaniem Sojusz powinien zacząć? Pod jakim względem wymyślić się na nowo?

Aleksander Kwaśniewski: Właściwie pod każdym. Ta formacja jest w głębokim kryzysie – to dość powszechnie znany fakt. Stan partii jest mizerny, a to oznacza, że żaden pojedynczy środek nie wystarczy; ani wybór dobrego przewodniczącego – choć jest on potrzebny; ani zmiana kierownictwa – choć lepiej mieć kierownictwo sprawne; ani dobry program, jeśli nie będzie miał go kto realizować; wreszcie nie pomoże najlepsze kierownictwo z błyskotliwym programem, jeśli zabraknie komunikacji z elektoratem, a także wyjścia do nowych środowisk.

Inna sprawa, że każdy z tych elementów ma nieco inną dynamikę: ze statutu wynika, kiedy najszybciej ustępujący przewodniczący może być zastąpiony nowym, zjazd i zmiana na stanowiskach we wszystkich strukturach partii to już inny kalendarz, a dyskusja programowa – jeśli ma być poważna, a program spójny, dyskutowany wewnątrz partii, czytany i rozumiany – trwa z oczywistych powodów jeszcze dłużej. Wreszcie komunikacja z elektoratem to po prostu zadanie na cztery lata. Tego się nie da zrobić za pomocą fajerwerków – ci, którzy tak myśleli, przegrali kampanię.

Dalsza część wywiadu.

Kwaśniewski: Dziś polityka ma złą aurę

05.09.2011

Miałem szczęście być politykiem wielkich celów. Pokojowa rewolucja lat 1989-1990, wstąpienie do NATO i UE, przyjęcie konstytucji. Właściwie powinienem po tym wszystkim umrzeć – mówi były prezydent Aleksander Kwaśniewski.

Newsweek: Pamięta pan jesień 2001 roku? Nie tylko debiutował „Newsweek”, ale i lewica osiągnęła historyczny sukces, zdobywając w wyborach parlamentarnych ponad 41 proc. głosów. Leszek Miller został premierem, a pan rok wcześniej wygrał w pierwszej turze kolejną prezydencką kadencję.

Aleksander Kwaśniewski: To były piękne czasy (śmiech).

Newsweek: Uważa pan, że miniona dekada była udana dla Polski?

Aleksander Kwaśniewski: Bardzo. Najważniejsze było przystąpienie do Unii Europejskiej – to wydarzenie o randze historycznej, poprzedzone bardzo trudnymi negocjacjami, które w końcowej fazie prowadzone były przez lewicę. Później mieliśmy dwuletni nieudany eksperyment z IV RP, a teraz Polska wraca do normalności i rozumniej definiuje swoje miejsce w polityce europejskiej, co tym bardziej ważne, że czasy mamy trudne. Ta dekada może nawet jest ciekawsza z punktu widzenia tego, co się zmieniło na świecie, a nie w Polsce.

Dalsza część wywiadu.