Jesteś na stronie:

Mam nadzieję na hawlizm

Nasza prawdziwa znajomość zaczęła się wraz z moją prezydenturą, kiedy Havel był już prezydentem Czech. Spotkań mieliśmy mnóstwo - w Pradze, Waszyngtonie, na międzynarodowych konferencjach, na szczytach.

Najbliżej poznałem go, gdy w 2005 r. - już jako były prezydent - przyjechał do Juraty na dwutygodniowy urlop. Pisał książkę, zresztą wspomina w niej Juratę. Pracował w wieży ośrodka prezydenckiego. Mówił, że dla Czecha widzieć co rano z jednej strony zatokę, a z drugiej morze to rzadkie i inspirujące.

Mieliśmy okazję do wielu szczerych rozmów, poznałem go jako człowieka cichego, który nie podnosił głosu, umiał słuchać, a jednocześnie przy tej całej skromności miał silne moralne przekonania dotyczące wolności, praw człowieka, polityki. Był wielkim zwolennikiem integracji europejskiej i silnych związków Europy z USA.

Havel do Juraty przyjechał z żoną Dagmarą i z dwiema bokserkami, my mieliśmy dwa owczarki niemieckie. No i polubiliśmy się my, nasze żony i nasze psy. Potem odwiedzałem go chorego w szpitalu, byłem na jego 70. urodzinach. Razem byliśmy na urodzinach Clintona w Nowym Jorku, gdzie był koncert Rolling Stonesów. I występujemy w filmie Martina Scorsesego "Rolling Stones w blasku świateł", zostaliśmy uwiecznieni, jak się witamy z zespołem.

Havel z trudem się odnajdywał w polityce, to nie była jego bajka, ta agresja i bezwzględność bolały go. Był jak każdy artysta człowiekiem wrażliwym. Paradoks Havla najlepiej charakteryzuje jego esej "Siła bezsilnych", bo on sprawiał wrażenie człowieka nieco zagubionego, wręcz bezsilnego, a jednocześnie ze względu na swoje przekonania był bardzo silny, a przez to wpływowy. Pod koniec XX w. miał ogromny wpływ na dzieje swojego kraju i w jakimś stopniu Europy Środkowej.

To, że przy tej niechęci do polityki i partyjniactwa był prezydentem dwie kadencje, jest kolejnym paradoksem Havla. Był prezydentem Czechosłowacji i Czech, w polityce był długo, od 1989 do 2003 r., czyli 14 lat sprawował najwyższe urzędy. Jego niechęć do polityki zaowocowała tym, że nie pozostawił następcy - ani w sensie personalnym, ani politycznym. Mam nadzieję, że hawlizm, czyli przekonanie o wyższości wartości nad politykierstwem, odnajdzie się w ludziach, którzy są w różnych partiach.

Polityka dzisiejsza się Havlowi nie podobała, wiem, bo rozmawialiśmy o tym wielokrotnie. Ani czeska, ani europejska, w większym stopniu szanował politykę amerykańską.

Havla będę pamiętał jako intelektualistę uwikłanego w politykę bardzo skutecznie, bo z ogromnymi sukcesami, choć i z wielkimi rozczarowaniami. Jego dwa wielkie rozczarowania to rozpad Czechosłowacji, któremu nie zapobiegł i który okazał się dla niego traumatyczny, oraz współczesna polityka. Havel spodziewał się, że szczególnie w krajach doświadczonych komunizmem, brakiem demokracji ta demokracja będzie sięgała po lepsze wzorce, będzie wyższej jakości.

Źródło: Gazeta Wyborcza